piątek, 11 lipca 2014

Jak po słoiki to do stolicy, czyli po Confiturę i z powrotem

Chwała!
Ponieważ tak się złożyło, że zgodnie z powiedzeniem „sport to zdrowie... stracone” kosztem noszenia gipsu na nodze mam wreszcie wolne w lato (swoją drogą też przy okazji dobre wytłumaczenie dlaczego skoro wolne to nie wezmę i nie przekopię ogródka ;)), to wykorzystam część tego czasu na podzielenie się z P.T. Czytelnikami wrażeniami z tradycyjnej wyprawy do stolicy po słoiki z Confiturą.
Wyprawa, jak zwykle w mocnym składzie firmowo-jugowym, zaczęła się od mocnego akcentu, czyli od ponad dwóch godzin opóźnienia pociągu „na start”. Cóż, przynajmniej dzięki temu zobaczyłem końcówkę i bramki meczu Brazylia-Kolumbia... Trzeba oddać kolejarzom, że nadrobili z tego ponad godzinę dzięki czemu dotarliśmy na miejsce o całkiem przyjemnej porze, ale jednak w moim przypadku skończyło się na 2 godzinach „pseudosnu” co miało niestety pewne konsekwencje podczas konferencji.
Dobra, starczy wstępu, przejdźmy do meritum, znaczy wybranych przeze mnie prezentacji, czy też wykładów.

niedziela, 18 maja 2014

Wspomnienia z DevCrowd 2014, czyli raz będzie normalny tytuł kwiecistym stylem nie okraszony.

Chwała!
Jak ten czas leci, ledwo parę notek temu próbowałem przekazać tym, co zbłądzili nieświadomi w te rejony sieci, jak było na konferencji naszej ulubionej (bo naszej ;)) a tu już kolejna edycja przeszła do historii i literatury. Do tego weny jak nie było, tak nie ma, stąd i notka po ponad miesiącu od wyda... Wróć... od Wydarzenia.
Na sam początek, to chciałem szczerze przeprosić wszystkich, którzy „współdzielili” ze mną wybór prezentacji. Mea culpa. Po ogłoszeniu agendy pozwoliłem sobie zażartować, że z wiadomych względów na pewno będzie słabiej niż rok temu, i... wykrakałem. Przynajmniej sobie.
-Aha, no to pewnie dennie było?

wtorek, 18 lutego 2014

Autolosowanie w Foobarze

Chwała!
A dzisiaj, znów po zbyt długiej przerwie, powrócę dobrą myślą do mojego ulubionego odtwarzacza  muzycznego kryjącego się pod nazwą foobar2000. Konkretniej zapiszę sobie w tym pamiętniczku w jaki sposób zrobić sobie playlistę samouzupełniającą się losowym albumem w momencie zbliżania się do końca aktualnie granego. Co prawda, zdaję sobie sprawę, że jako zacofany piernik nie doceniam wspaniałości jakże cudownych wynalazków typu Spotify, LastFm, iTunes i co tam jeszcze wymyślono w międzyczasie. Nie dziwnym będzie dla mnie jeżeli ich użytkownicy wzruszą ramionami czy też wybuchną radosnym śmiechem, ale cóż... Inna wizja tego jaki świat ma być też ma prawo istnieć.